14 wrz 2013

Epilog

Epilog
‘’Oto zwyciężczyni Siedemdziesiątych Głodowych Igrzysk. Zoey Clark z Dystryktu Piątego!’’
Zoey…
Skądś znam to imię.
A! Triumfatorka z Dystryktu Piątego.
Tylko która?
Dziewczyna z uśmiechem na ustach czy maszyna do zabijania?
Chyba ta druga.
Pierwsza Zoey zginęła podczas pobytu na arenie. Gdy bełt z kuszy trafił w niewinne ciało Belli, chichocząca i uprzejma dziewczynka z tak zwanej Piątki, zniknęła.
Ukryła się.
Nie istniała…
~~~
Gwiazda tego nocnego ,wieczornego wywiadu ociera się o blask fleszy  Kapitolu. To był prawie jej ostatni pobyt tutaj.
Prawie…
Sztuczność tej metropolii jest nie do zniesienia. Całe dnie wyczekiwała powrotu do pachnącego domu.
Zoey migiem wsiada do limuzyny i opiera się głową o ciemną szybę.
Teraz czas na ostatni przystanek: Dystrykt Piąty.
~~~
-Zoey! Błagam, odłóż ten nóż!- krzyczy Dave, jej przyjaciel.
~~~
Jestem w domu, bezpieczna i schowana.
Nic nie może mnie skusić, bym wyszła.
-Zostawcie mnie! – wrzeszczę. Zakrywam dłońmi wrażliwe uszy, tarmosząc się po podłodze.-Nie!
Znowu te głosy!
-Miałam być bezpieczna, bezpieczna!- krzyczę na cały dystrykt.- Obiecaliście! Obiecali! Obiecałam…
~~~
Bella, Tridox i chłopak z Dwunastki stoją na pustkowi.
Jest tam zieleń, żółć, pomarańcz, fiolet i wielka dziura.
Lizana płomieniami uciekam w ich stronę.
Tak długo ich szukałam, obeszłam pewnie cały świat, by ich znaleźć i błagać o przebaczenie.
Jednak oni wpychają mnie do ciemnej otchłani. Nie zaznam już spokoju, ponieważ moja nadzieja została pogrzebana w piekle.
~~~
-Zoey!- krzyczy ojciec.- Nie rób tego!
Stoję na dachu Pałacu Sprawiedliwości.
Nie wiem jak się tam znalazłam i nie mam pojęcia co tam robię.
Nic nie wiem.
-Zejdź stąd…- rozpaczliwy głos matki dociera do moich pokaleczonych uszu.- Nie musi się to tak skończyć!
Ignoruję ją i nadal patrzę przed siebie.
Dostrzegam kolorowe ptaki, co jest pięknym widokiem. Jeden z nich ma cudne, szkarłatne pióra. Takie same, jak włosy Belli…
Kolejne dwa z nich , ciemne jak noc. Podobne do włosów chłopaka z Dwunastki i Tridoxa.
Chcę być jak oni.
Zdrowi, piękni i wolni.
Muszę się z nimi spotkać. Muszą mnie wysłuchać i przebaczyć.
Robię krok do przodu.
-Zoey!- piski i płacz rodziców, oraz krewnych odpędzają moich towarzyszy.
Próbuje ich złapać, lecz są za daleko.-Zaczekajcie na mnie….- szepczę i sięgam po ukradziony nóż kuchenny. Przykładam go do lewej dłoni i przejeżdżam po cienkiej, nietrwałej skórze.
Cienkiej i nietrwałej jak ja.
Kap Kap
Krew spływa na ziemię.
Wariatka, szalona, otumaniona, wariatka, szalona, wariatka, otumaniona, szalona, wariatka…
-Przestańcie!- piszczę i rzucam nóż na dachówkę. Idę dalej przed siebie.
Zatrzymuję się przy samym końcu.
szalona, wariatka ,wariatka ,opętana, szalona ,psycholka , wariatka, szalona…
Kilka strażników pokoju, stoi za mną i próbują namówić mnie do zejścia.
OTUMANIONA, PSYCHOLKA, OPĘTANA ,SKACZ! WARIATKA, SZALONA, WARIATKA, PSYCHOLKA, SKACZ IDIOTKO!
-NIE! ZOSTAWICIE MNIE! - wrzeszczę.
Strażnicy patrzą na mnie przerażeni. – Ja tylko chcę latać!- śmieje się radośnie i skaczę.
~~~
Na Ziemi jest milion smutnych historii, które nigdy nie wyszły na jaw. Dziwne jest to, że nie chcemy się nimi podzielić.
Miliony historii, które nigdy nie zostały opowiedziane.

Zamarznięte i zapomniane.
~~~ 
Logika Slendy: nie ma prologu, jest epilog.
Wszyscy trybuci nie żyją.
Coś czuję , że Lily szczęśliwa.


Dziękuje za wszystkie komentarze i za prawie 2000 wyświetleń! LUDZIE, JESTEŚCIE BOSCY!
To dla mnie tak dużo!

Mam dobrą nowinę, laptop naprawiony! :D
Myślę nad kolejnym blogiem.
                                                                             ~~~ 
Nie wiem czemu, ale dla mnie ten ''rozdział'' był najlepszym ze wszystkich xD
Zauważyłam, jak bardzo zmienił się mój  styl pisania, od pierwszego rozdziału. Trast mi.

Jeszcze raz BARDZO, ale to BAAAAAARDZO dziękuje za wszystkie wyświetlenia, komentarze i obserwację. Bym was wszystkich wyściskała! 
Dziękuje Lily, za pomoc. Dziękuje również Christinie .
Ściskam
Slendy c:

1 wrz 2013

Rozdział 13

Rozdział 13
Bella
Upadam na bok, omijając zielony, śliski ogon.
Spoglądam na mojego zamachowca. Jest nim stwór zwany Lamią, pół kobietą, pół wężem. Jest znana z tego , że … zjada dzieci.
Potwór przybiera pełną postać kobiety i zaczyna do mnie powoli podchodzić.
-Chodź do mnie…- syknęła. Gdy idzie, jej zielona, łuskowata sukienka wije się we wszystkie strony.- Nic ci nie zrobię…
Szybko chwytam za miecz i wstaje. W dłoni Lamii znikąd pojawia się szmaragdowy sztylet. – Chodź…- mówi i atakuje  mnie mieczem, w ostatniej chwili schylam się, jednak tracę połowę moich szkarłatnych włosów. Cofam się do tyłu kiedy Lamia wrzeszczy i zmienia się w swoją dawną postać.  Skacze na mnie i  zaczyna dusić.
- Nie bój się…- znowu mówi  swoim spokojnym, syczącym głosem.- Nic. Ci. Nie. Zrobię.- za każdym słowem co bardziej przyciska dłonie do mojej szyi.  Dobieram miecz i przesuwam go do samego brzucha Lamii. Wbijam go. Stwór patrzy na mnie z szeroko otwartymi oczami i chrząka.
-Miło cię było poznać.-oznajmiam  i przebijam do końca jej wnętrzności. Ostatnia rzecz jaką robi, to poplucie mnie krwią. Zrzucam ją z siebie i wstaję. Zaczęło powoli zachodzić słońce.
Podchodzę do pomnika i siadam. Jestem zmęczona, lecz muszę szybko nabrać sił, bo nie wiadomo co na mnie naślą organizatorzy. 
W końcu wstaję i idę w stronę schodów.
Nareszcie przyniosę chwałę swojemu Dystryktowi.
~~~
Zoe
Stoję nad martwym ciele dziewczyny z Jedenastki.
To nie ja ją zabiłam. Prawdopodobnie były to jakieś zmiechy.
Sięgam do jej plecaka i wyjmuje jedynie zapałki. W połowie zużyte.
Powoli zachodzi słońce. Nie chcę umierać.
Przysiadam pod drzewem i podkulam nogi. Co raz bardziej uświadamiam sobie, że jestem potworem…
Nie mam jedzenia, nie mam picia. Długo nie pożyje. Muszę w końcu znaleźć Bellę i … zabić ją.
Oszaleje zaraz.
Podnoszę się  i kieruję się do Rogu Obfitości. Po kilkunastu minutach spotykam marmurowe schody. Słyszę ciche odgłosy szurania. Szykuję bełt , by strzelić z kuszy i  miecz Lary.
Wchodzę skulona po schodach, stopień po stopniu.  Jestem już przy samym końcu.  Powoli podnoszę głowę.
Nóż leci w moją stronę, padam na ziemię.  Trafił mnie w czoło, z którego powoli cieknie czerwony płyn.
Teraz.
Łapię kuszę w dłoń. Wstaję i biegnę.  Bella trzyma miecz i szarżuje wprost na mnie. Oddaje strzał, który trafia dziewczynę w żebro. Zgina się, wyrywa strzałę i wraca do tej samej czynności co przedtem.
Rzucam kuszę na bok i sięgam po miecz.  Bella ciska we mnie ostrym końcem, lecz odskakuję na bok. Teraz to ja atakuję, lecz dziewczynie udaje się obronić. Stal uderza o stal.
Pisnęła, gdy upadła. Czołga się po swój miecz i następnie to ja leżę na ziemi. Dziewczyna patrzy na mnie z uśmiechem.
-Więc to ja wygram.- szepcze i uśmiecha się do nieba.
To już koniec, zginę. Dlaczego wyrzuciłam ta durną kuszę?! ZARAZ, kusza! Teraz dopiero zauważam, że leży niedaleko mnie. Jeżeli uda mi się chodź trochę posunąć.
Udało się, dotykam już ją. Została mi jedyna strzała.  Bella nadal szczerzy się do nieba jak głupia i cicho chichoczę.
Naładowuję broń.
Bella spogląda na mnie, gdy wymierzam w nią kuszą. Zamachuje się, lecz naciskam spust. Dziewiątka pada na ziemię.
HUK!
Wstaję, patrząc w przestrzeń i podchodzę do pomniku. Siadam.
-Panie i panowie! Oto zwyciężczyni Siedemdziesiątych Szóstych Głosowych Igrzysk, Zoe Clark z Dystryktu Piątego!
To nie ja ją zabiłam…
To nie ja ich zabiłam…
To nie ja jestem morderczynią…
Nie słyszę już własnych myśli, ponieważ z megafonu rozbrzmiewają na żywo ryk tłumu, którzy stoją przed telewizorami.

Nad moją głową pojawia się poduszkowiec, który następnie zabiera mnie z areny – głównego punktu moich nowych nocnych koszmarów…
~~~ 
To jest już koniec, nie ma już nic. 
Jesteśmy woln...MARTWI, możemy iść (? xD)

A więc tak się kończy moja durna opowieść. Dziękuje za prawie 1,700 wyświetleń. LUDZIE! JESTEŚCIE WSPANIALI!
Chciałabym również podziękować Lily Nimrodel A. i Christinie za każdą pomoc i komentarze. 
To było strasznie miłe :)

~~~
Myślę nad Epilogiem, napisać?
Jak będziecie chcieli, to ... cóż, poczekacie trochę.
Po pierwsze: kochana szkoła.
Może, teraz w tym moim wieku ( wolę nie pisać ile mam lat...) jest dość łatwa, lecz będę miała straaaaaasznie dużo dodatkowych zajęć, więc chyba nie muszę się dalej tłumaczyć.
Po drugie: dostęp do komputera.
Otóż, miałam , powiedzmy ''mały'' problem z  laptopem...
Zepsuł się. Ten rozdział i trzy z MOJEGO DRUGIEGO BLOGA , które napisałam z wyprzedzeniem znikły, przepadły, nie ma ich. Dzisiaj w nocy pisałam rozdział ;_;
Jestem załamana ;_;
A do tego moja rodzinka nic nie wie o mojej ''twórczości'' i mam zamiar to dalej utrzymywać w sekrecie.
Najgorsze jest to, że siedzę teraz na komputerze stacjonarnym, a monitor mam dokładnie naprzeciw drzwi!

Więc pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje za wszystkie komentarze , wyświetlenia i obserwacje!
Slendy ;)

25 sie 2013

Mały problem techniczny.

Przejdźmy do rzeczy. Laptop, na którym pisze moje opowiadania, nie ładuje się.
Oczywiście Slendy nie przesłała rozdziałów na drugi komputer ( tylko te początkowe ;/), więc przez jakiś okres nie pojawi się nic z moich wypocin.

...
Widzicie jaki los jest podły?!
Wszystko, fajnie już niedługo finał, aż tu nagle musiał się zepsuć ;_;
No cóż, przynajmniej mam coś do przesłania na DRUGI BLOG.
Postaram was jak najszybciej poinformować, kiedy będę miała laptop pod ręką.
Pozdrawiam
Slendy
(PS: Kto z was czeka na ''W Pierścieniu Ognia''? :)) Czekam na pierwszą oficjalne spotkanie Katniss z Finnick'iem ^-^ ( KOSTKI CUKRU!)

19 sie 2013

Rozdział 12

Rozdział 12
                                                                                     Bella  (Dystrykt 9)
HUK!
Budzę się gwałtownie. Rozglądam się i zauważam, że nie ma Sophi.
-Sophia..?- mówię i schodzę z drzewa.  Gdzie ona jest…
 Nie…
-SOPHIA!!- wrzeszczę i biegnę do jeziora, lecz w ostatniej chwili zatrzymuję się. Rusałki…
Jak ona mogła się na to nabrać?
-Woda- śpiewa jedna z nich i podpływa do brzegu – woda…
-NIE!- krzyczę  i biegnę  do drzewa.  Biorę plecak i uciekam. Jak najdalej od wody.
~~~ 
Zoe (Dystrykt 5)
-Ciekawe kto zginął.- mówi Lara i bierze kawałek krakersa.
-Mam nadzieje, że to ta z Dziewiątki.- mruczę. Mam już dość mojej sojuszniczki, ale muszę ją jakoś wykorzystać.
-Idziemy?- pytam i sięgam po kuszę. Co raz bardziej jest mi ona nie potrzebna. Spoglądam na strzały.- Zostało mi tylko pięć strzał. Ile masz noży?
-Trzy, mogę ci jeden dać.
-Dzięki.- biorę żelazną  broń i zeskakuje z drzewa.  Wiatr strasznie wieje.
-Ja bym jednak została.- mówi Lara. – Może…
 Mój cały zmysł skupił się na środowisku. Spoglądam na krzewy. Wyglądają tak spokojnie… ZA spokojnie.
-Padnij!- krzyczę. Jednak za późno. Srebrny nóż przeszywa gardło mojej koleżanki na wylot. 
Strzelam we wroga i po chwili słyszę ciche stęknięcie. Rozchylam gałęzie i spoglądam na chłopaka z Dwunastki.
-Co , głodny?
-Ta… tak.- szepcze i próbuje wyjąć strzałę z nogi.
-Daj to.- mówiąc to odpycham jego dłonie i łapię za bełt.- Będzie bolało…
Szybkim ruchem wyrywam strzałę. Chłopak krzyknął, lecz po chwili zamilkł.
HUK!
-Dlaczego mi pomagasz?- pyta się i spogląda na Larę, z której kilka sekund temu uszło życie.- Przecież zabiłem twoją sojuszniczkę…
-A Lara… Była strasznie naiwna…wolę ciebie. Jesteś lepszy.- tłumaczę i wyrzucam strzałę na bok. Następnie sięgam do plecaka-  Skoro jesteś głodny…- wyjmuję plastikowe pudełko i otwieram je.- to masz.
Chłopak spogląda do środka i wyjmuje małą , czarną kuleczkę.- Jagoda.- mówi i turla ją po dłoni.- Przecież może być zatruta.
- Dostałyśmy je od sponsorów.  Gdyby były z krzaków, byśmy dawno już nie żyły. Tutaj-pokazuje  całe otocznie.- wszystko jest zatrute.
-Aha.- mówi i bierze ode mnie pudełko. – Nie chcesz?
Wyjmuję jedną kulkę i powoli przykładam ją do ust.
Chłopak wkłada garść jagód do buzi i przegryza. Uśmiecha się do mnie i połyka. Bierze następną porcje. Nagle upada na ziemi i zaczyna się dusić.
- Poo… móż-  sapie.
HUK!
Odrzucam owoc na bok.
Jednak przydały się te zatrute jagody…
~~~
Bella ( Dystrykt 9)
Biegnę ile sił w nogach. Słyszę dwa huki.
Więc zostało nas troje.
Docieram do początku  marmurowych schodów Rogu Obfitości.  Szybko wchodzę po nich i dysząc siadam przed pomnikiem.
Dlaczego Sophia się na to nabrała?! Teraz straciłam sojuszniczkę i jest 90% szans , że również dzisiaj zginę.
Słyszę kolejny huk.
Więc dwoje.
Sięgam do plecaka i wyjmuje bidon.  Wypijam resztkę wody i wstaje.
Nie mogę uwierzyć! Ja, prawie najmłodsza mam szansę wygrać Igrzyska!
Jednak uśmiech znika z mojej twarzy gdy słyszę syk.
Odwracam się.

-Nie!- piszczę  i rzucam się na bok.

18 lip 2013

Rozdział 11

Rozdział 11
Razem z Bellą uciekamy do naszej kryjówki- na drzewo.
-Nigdy , aż tak w życiu nie byłam głodna!- oznajmia Bella, kiedy kończymy posiłek.- Może wyruszymy  na polowanie?
-Jasne.- mówię i sięgam po plecak. Pakuję tam nasze wszystkie rzeczy, prócz broni.
Schodzimy z drzewa i zamierzamy udać się do Akropolu- naszego dawnej ‘’nory’’.
-Możliwe , że coś tam znajdziemy.- mówię- Może jakiś zabłąkany trybut próbował coś znaleźć?
-I mam taką nadzieję!- odpowiada Bella.  Do końca naszej podróży , idziemy w ciszy, aby nikogo nie spłoszyć. 
-Witamy w domu.-mruczę, wchodząc po schodach. Tak jak Bella uważam , że musimy kogoś znaleźć. Ostatnio dużo się działo  i możliwe , że Kapitol jest zadowolony, lecz w każdej chwili może zrobić się nudno.
Bella wyprzedza mnie i pierwsza dociera do bramy.
-Pustka!- wrzeszczy .Wchodzę na ostatni szczebel i spoglądam. Ma rację, wszystko zniknęło i pomnik ‘’sam’’ się odbudował.
-Idę sprawdzić, czy nie ma niczego w domach.- mówię i wchodzę do pierwszego lepszego budynku. Trafiam na nasze dawne schronienie. Wtedy jeszcze było nas czterech, lecz jeden nas zdradził i zginął, a drugi został rozszarpany.
Próbujemy przeczesać wszystkie zakamarki placu, lecz niczego nie znajdujemy. Z powodu pustki , kierujemy się ku schodom.
-Szkoda.- stwierdza Bella i kopie kamyk.  Nagle coś słyszę i spoglądam na niebo- kraczące ptaki wzbijają  się w powietrze i lecą do góry.
-Cicho.- szepczę i powoli kieruję się do bramy. Nic nie widzę.- Zdawało mi się, jednak to twój kamyk.
- Nie, to nie on! –mówi- Patrz!
Spoglądam na miejsce ,  które wskazała sojuszniczka. 
Ktoś  biegnie, jakaś dziewczyna. Zauważam, że dwójka osób ją goni. To para trybutów z Ósemki.
Schodzimy biegiem ze schodów i zmierzamy w stronę gości. Bella rzuca nożem w dziewczynę i ją zabija-  była z Trójki. Następnie spostrzega nas ta dwójka i od razu ucieka. Biegniemy za nimi i prędko ich doganiamy. Chłopak okazał się najwolniejszy. Doganiam go ,  skaczę na niego, z wyniku czego, upada .
-Nie!- wrzeszczy dziewczyna i rzuca się na mnie. Odpycham ją i siadam na niej. Bella zajęła się chłopakiem.  Nogami przygniatam jej ręce i przystawiam jej nóż do twarzy.
- Nie ruszaj się , bo chłopak zginie! – krzyczę , a ona od razu mnie słucha. Patrzy to na mnie , to na chłopaka.- Zafundujemy jej piękne widowisko.-  spoglądam na Bellę. Rozumie mnie i  każe chłopakowi klęknąć. Robi co mu się mówi. – Widzisz go już ostatni raz w życiu.- szarpię ją, by wstała. Kiedy się podniosła,  od tyłu przykładam jej nóż do gardła.- Patrz uważnie.- szepczę jej do ucha i następnie kiwam głową do Belli.
-W końcu- krzyczy Bella i wbija miecz w nogę chłopaka. Dziewczyna wrzeszczy jak opętana i próbuję się wyrwać, lecz trzymam ja w żelaznym uścisku. Ani rusz.
Chłopak również wrzeszczy , jednak  sojuszniczka uderza go  w twarz. – Żadnych dźwięków, rozumiesz!- krzyczy Bella.
Ósemkowa dziewczyna  nadal próbuje się wymknąć . Wreszcie  Bella skończyła z chłopakiem i zostawiła go pół żywego na ziemi- Wilki go zjedzą- mówi i kopie go w brzuch.
-Teraz moja kolej.- oznajmiam i przystawiam dziewczynę do drzewa. Bella podaje mi sznur i zawiązuję go wokół dębu.- Masz jeszcze tą strzykawkę?- pytam się sojuszniczki, a dziewczyna piszczy. To było jej.
-Nie , błagam! –sapała Ósemka
-Nie?- pytam się z uśmiechem.- Skoro chcesz powolną śmierć, to proszę.- cedzę i sięgam po nóż. Dotykam jego ząbków.- Na pewno będzie idealny.- mówiąc to przykładam nóż do twarzy, gdzie zaczyna ciec cienka strużka krwi.

~~~
Spoglądam na swoje dzieło.- Pięknie.- oznajmiam.
Dziewczyna ma całą twarz obdartą ze skóry. Zemdlała, zaraz po pół godziny zabawy. Już od dłuższego czasu jest nieprzytomna, więc ją zostawiamy.- Ciekawe , czy kamery to ujęły.- uśmiecham się.
-Na pewno to było jedno z najlepszych widowisk dzisiejszego dnia.- mówi Bella i grzebie w plecaku naszych ofiar.- Mieli tylko jedzenie, jedną maść i bidon. Szkoda , że pusty. Może pójdziemy nad jezioro?
Zanim wyruszamy, przyciągam chłopaka do dziewczyny.  Na dodatek ściskam mocniej sznury.- Pewnie  ktoś ich znajdzie martwych- informuję i odchodzę razem z Bellą.
~~~
Dochodzimy do jeziora, gdy zaczyna zachodzić słońce. Cały bity dzień pastwiłyśmy się nad trybutami z Ósemki.
Czas odpocząć.
Zmywamy z siebie krew i brud, oraz rozpalamy ognisko. W czasie tych czynności słyszymy trzy huki z armaty. Prawdopodobnie dwa z nich należały do naszych ostatnich znajomych.
Jemy i ogrzewamy się. Po godzinie pokazują herb Panem.
Patrzę na pierwszego martwego trybuta- to Gina.  Potem pokazano Kate , a następnie  Tridoxa. Kolejni  to Rose i trybut z jej Dystryktu.
Siedzimy tak w ciszy, aż w końcu słyszymy krzyki i szczekanie , a na końcu dwa huki z armaty. Na niebie ukazuję się twarz Beatris i chłopaka z Jedenastki.
Zostało nas sześcioro.
-Strasznie dużo osób dziś padło. Pewnie chcą już zakończyć Igrzyska.- szepcze Bella.
- Mhym.- mruczę i gaszę ognisko.- Chodźmy na drzewo. Dziś nie czuję się bezpiecznie.
Pakujemy się i wchodzimy na drzewo. Usadzamy się na konarze i niespokojnie zasypiamy, z nożami w rękach.

~~~
Budzę się. Jest jeszcze ciemno, Bella  śpi, więc zamierzam zejść z drzewa. Podchodzę do jeziora i siadam na piasku.
Tęsknię za Dystryktem.  Tęsknie za rodziną. Ciekawe , czy mnie oglądają. Ale mogę się tylko domyślać.
Dzisiaj zauważyłam, że Bella zaczyna się bać, o to czy ją nie zabiję. Sama się jej nie dziwię. Muszę zakończyć ten sojusz.
Nagle coś dostrzegam w wodach jeziora. Jakby płetwa. Podchodzę bliżej, tuż przy wodzie i zamieram.
Z wody wychodzi piękna rusałka. Z gracją wynurza się do pasa i spogląda na mnie, swoimi perłowymi oczami. Jej różowe włosy obalały jej bladą twarz.
 Zauważam kolejne, jedną zielonowłosą, drugą fioletową. Razem uzbierało się ich chyba z 10.
-Woda.- zaczęła śpiewać jedna z nich- Woda, wszystko jest nią.
Woda panią mą i moją krwią (pierwsza zwrotka: Lilith- Woda ~Slendy)
 Wszystkie zaczęły śpiewać. Stoję jak urzeczona. Podchodzę do wody i dalej wsłuchuję się śpiewom tych pięknych stworzeń.
-Cicha woda , brzegi rwie…
Nie wiesz nawet jak i gdzie.
Nie zdążysz nawet schować się,
Bo nikt nie zna metody,
By ustrzec się cichej wody.
Cicha woda brzegi rwie
W jaki sposób? Kto to wie…
Ma rację, że tak powiem, to przysłowie:
Cicha woda brzegi rwie.
Stoję już do kolan w wodzie.  Wszystkie tak harmonijnie śpiewają…
Szła dziewczyna przez zielony las.
Popatrzyła na mnie tylko jeden raz,
Popatrzyła. Minął czas,
Lecz widocznie ma uroda
Była  jak ta cicha woda... ( Zbigniew Kurtycz : Cicha Woda)
Podchodzę do pierwszej- z różowymi włosami. Ta łapię  mnie za rękę i prowadzi  w głębszą wodę…
-Woda, woda. Wszystko jest nią.
Woda panią mą i moją krwią. (  Lilith :Woda)
Woda robi się coraz głębsza. Z trudem dotykam dna. Jednak ta piosenka jest taka piękna…
Cicha woda brzegi rwie,
Nie wiesz nawet jak i gdzie.
Nie zdążysz nawet schować się…
Rusałka pociąga mnie pod wodę. Spływam coraz  głębiej. Kobiety nadal śpiewają. Czuję się taka szczęśliwa…
Bo nie zna nikt metody,
By się pozbyć cichej wody…
Powoli brakuje mi już powietrza. Próbuję zawrócić ku górze, lecz rusałka jest zbyt silna. Dalej ciągnie mnie w głąb jej podwodnego królestwa.
Cicha woda brzegi rwie…
Ciekaw co robi Bella… ZARAZ… Bella! Zapomniałam o niej! Musze jak najszybciej się stąd wydostać! Przecież…
W jaki sposób? Kto to wie…
Nagle wszystko się zmienia. Rusałki  , z pięknych kobiet, przekształcają się w demony  i zaczynają coraz szybciej prowadzić mnie na dno.  Nie mogę się wyrwać z jej żelaznego uścisku na mojej ręce.
Ma rację, że tak powiem, to przysłowie:
Więc to tak umrę.  Utonę. Zaczynam wrzeszczeć , lecz nikt pewnie tego nie słyszy. Tylko marnuję  powietrze. Zaczyna mi się ściemniać w oczach. Powoli tracę przytomność. Przed śmiercią słyszę ostatnie  słowa tej demonicznej piosenki:
Cicha woda brzegi rwie…

HUK!  
~~~
Czekałam i czekałam i czekałam, aż w końcu BUM! Szósty komentarz. Chociaż , trzy z nich są moje, ale nie będę się tak nad wami pastwić ;3
Zakończyłam historię Sophie, jednak są jeszcze inni trybuci. Czy zechcielibyście kontynuacji ? No wiecie, by się dowiedzieć kto wygra? :>

Rozdziałów ( gdy jeszcze spotkacie je na tym blogu) nie będzie do 1 sierpnia, gdyż wyjeżdżam. Jeżeli się nie nacieszycie tym postem , mam dla was jeszcze jeden blog, który również jest mój : www./76-glodowe-igrzyska-shireen -baratheon.blogspot.com/ 

Pozdrawiam
Slendy

16 cze 2013

Drugi blog :3

Hej!
Chciałam was zaprosić na mój drugi blog, również o tematyce Igrzysk :)
>>Link<<
Główną bohaterką jest piętnastoletnia Shireen Baratheon , pochodząca z Dystryktu Szóstego.
Więcej informacjii znajdziecie w pierwszym poście.

...
Nie zamierzam zostawiać tego bloga. Jak na razie czekam na sześć komentarzy w Rozdziale 10.

Pozdrawiam
Slendy

4 cze 2013

Brak weny ;/

Z powodu nagłego braku weny ( czytelników/komentarzy , oraz rychłego końca trzeciego sezonu Gry o Tron) rozdział ukaże się dopiero , po przynajmniej SZEŚCIU komentarzach w poprzednim poście (rozdział 10 moi mili)

Pozdrawiam
smutna Slendy ;-;