Rozdział 12
Bella (Dystrykt 9)
HUK!
Budzę się gwałtownie. Rozglądam się i zauważam, że nie ma
Sophi.
-Sophia..?- mówię i schodzę z drzewa. Gdzie ona jest…
Nie…
-SOPHIA!!- wrzeszczę i biegnę do jeziora, lecz w ostatniej
chwili zatrzymuję się. Rusałki…
Jak ona mogła się na to nabrać?
-Woda- śpiewa jedna z nich i podpływa do brzegu – woda…
-NIE!- krzyczę i
biegnę do drzewa. Biorę plecak i uciekam. Jak najdalej od wody.
~~~
Zoe (Dystrykt 5)
-Ciekawe kto zginął.- mówi Lara i bierze kawałek krakersa.
-Mam nadzieje, że to ta z Dziewiątki.- mruczę. Mam już dość
mojej sojuszniczki, ale muszę ją jakoś wykorzystać.
-Idziemy?- pytam i sięgam po kuszę. Co raz bardziej jest mi
ona nie potrzebna. Spoglądam na strzały.- Zostało mi tylko pięć strzał. Ile
masz noży?
-Trzy, mogę ci jeden dać.
-Dzięki.- biorę żelazną broń i zeskakuje z drzewa. Wiatr strasznie wieje.
-Ja bym jednak została.- mówi Lara. – Może…
Mój cały zmysł skupił
się na środowisku. Spoglądam na krzewy. Wyglądają tak spokojnie… ZA spokojnie.
-Padnij!- krzyczę. Jednak za późno. Srebrny nóż przeszywa
gardło mojej koleżanki na wylot.
Strzelam we wroga i po chwili słyszę ciche stęknięcie.
Rozchylam gałęzie i spoglądam na chłopaka z Dwunastki.
-Co , głodny?
-Ta… tak.- szepcze i próbuje wyjąć strzałę z nogi.
-Daj to.- mówiąc to odpycham jego dłonie i łapię za bełt.-
Będzie bolało…
Szybkim ruchem wyrywam strzałę. Chłopak krzyknął, lecz po
chwili zamilkł.
HUK!
-Dlaczego mi pomagasz?- pyta się i spogląda na Larę, z
której kilka sekund temu uszło życie.- Przecież zabiłem twoją sojuszniczkę…
-A Lara… Była strasznie naiwna…wolę ciebie. Jesteś lepszy.-
tłumaczę i wyrzucam strzałę na bok. Następnie sięgam do plecaka- Skoro jesteś głodny…- wyjmuję plastikowe
pudełko i otwieram je.- to masz.
Chłopak spogląda do środka i wyjmuje małą , czarną
kuleczkę.- Jagoda.- mówi i turla ją po dłoni.- Przecież może być zatruta.
- Dostałyśmy je od sponsorów. Gdyby były z krzaków, byśmy dawno już nie
żyły. Tutaj-pokazuje całe otocznie.-
wszystko jest zatrute.
-Aha.- mówi i bierze ode mnie pudełko. – Nie chcesz?
Wyjmuję jedną kulkę i powoli przykładam ją do ust.
Chłopak wkłada garść jagód do buzi i przegryza. Uśmiecha się
do mnie i połyka. Bierze następną porcje. Nagle upada na ziemi i zaczyna się
dusić.
- Poo… móż- sapie.
HUK!
Odrzucam owoc na bok.
Jednak przydały się te zatrute jagody…
~~~
Bella ( Dystrykt 9)
Biegnę ile sił w nogach. Słyszę dwa huki.
Więc zostało nas troje.
Docieram do początku
marmurowych schodów Rogu Obfitości.
Szybko wchodzę po nich i dysząc siadam przed pomnikiem.
Dlaczego Sophia się na to nabrała?! Teraz straciłam
sojuszniczkę i jest 90% szans , że również dzisiaj zginę.
Słyszę kolejny huk.
Więc dwoje.
Sięgam do plecaka i wyjmuje bidon. Wypijam resztkę wody i wstaje.
Nie mogę uwierzyć! Ja, prawie najmłodsza mam szansę wygrać
Igrzyska!
Jednak uśmiech znika z mojej twarzy gdy słyszę syk.
Odwracam się.
-Nie!- piszczę i
rzucam się na bok.
*_*
OdpowiedzUsuńMnóstwo się dzieję, mnóstwo krwi i zaskoczenia. Im bliżej końca, tym coraz lepiej.
Pisz szybko kolejny rozdział, geniuszu!
Weny! :D
Dziękuje geniuszu ^-^
UsuńŚwietny rozdział :*
OdpowiedzUsuńWeny
Dziękuje :>
Usuń