Rozdział 4
Po paradzie poszliśmy prosto do naszego apartamentu.
Weszliśmy do windy i Dolphie nacisnęła przycisk z numerem ,,2’’. Łatwo
zapamiętać. Wychodzimy i moim oczom ukazuje się niesamowity widok.
W apartamencie wszystko jest takie luksusowe. Myślałam , że
eleganckie meble w pociągu są najwspanialsze na świecie, ale te tutaj są
niesamowite. Przy każdym pokoju stoi jeszcze Awoksa, czyli osoby, które
sprzeciwiły się Kapitolowi. Ucięto im języki i wysłano by służyć.
Jedna z nich zaprowadziła mnie do mojego pokoju.
Sypialnia miała beżowe ściany i kafelki. Na środku pokoju
stały trzy czarne fotele z białymi obramówkami , stół i telewizor. Pod tym
wszystkim leżał czarny dywan. Po prawej stronie pokoju stało czarno-fioletowe
łóżko. Położyłam się na nim i od razu
spostrzegłam drzwi- prawdopodobnie do łazienki.
Wchodzę tam , rozbieram się i wchodzę pod prysznic, w którym
jest panel obsługi. Mam do wyboru ponad setkę opcji wyboru mydła, balsamów,
ciśnienia wody i jej temperatury. Po umyciu staje na macie i uruchamiają się
dmuchawy gorącego powietrza do osuszenia mokrego ciała. Gdy położę dłoń na
specjalnej skrzynce, emitowany przez nią
strumień wiatru rozplątuje, rozdziela i błyskawicznie suszy moje brązowe włosy.
Następnie podchodzę do szafy. Nie da się jej otworzyć, ponieważ zamiast
drzwiczek jest panel dotykowy. Wyświetla zdjęcia ubrań. Dopiero jak się
wybierze jakąś rzecz, szafa natychmiast się otwiera , a w środku wisi wybrane
ubranie. Przydatna rzecz.
Po trudnym zastanowieniu się, wybrałam żółtą bluzkę , czarne
spodnie i baletki. Muszę zacząć się jakoś oryginalnie ubierać.
Po chwili do pokoju wchodzi Dolphie i informuje mnie , że za
chwilę kolacja. Wychodzę z pokoju i od razu kieruję się do jadalni. Umieram z
głodu.
Przy stole spotykam już wszystkich- stylistów, mentorów i
Noel’a, który patrzy się w przestrzeń.
Zajmuję koło niego miejsce i nakładam sobie zieloną zupę ,
prawdopodobnie o smaku kiwi.
-Byliście niesamowici!- chwali nas Dolphie.
Nikt jej nie odpowiada. Wszyscy jedzą.
Zjadam jeszcze gorzką zieleninę, pomidory wielkości ziaren
grochu, krwiste befsztyki cienkie jak papier, kluski w pomarańczowym sosie i
soczyste winogrona.
Na końcu obsługa podaje nam złoty tort. Enobaria podaje mi
kawałek, a Brutus wołając ‘’zabawmy
się!’’ podaje mi kieliszek wina. Po
raz pierwszy je piję. Jest to cierpki płyn. Wypijam połowę, ponieważ po chwili
kręci mi się w głowie. Nie jest to przyjemne uczucie.
Po jedzeniu udajemy się do salonu , by obejrzeć powtórkę
rozpoczęcia Igrzysk.
-Dobrze wypadliście.- mówi Brutus, gdy akurat robiliśmy
kółko wokół placu.- Jednak to nie wszystko. Będziecie musieli jeszcze zdobyć
dobry wynik w podczas testów i…
Jednak ja już go nie słucham. Patrzę jak Noel spogląda na
telewizor . Pokazują Jasmin. Noel także nie słucha mentora, ponieważ jest
urzeczony jej widokiem. Szturcham go lekko, a kiedy chłopak spojrzał na mnie
zawstydzonym wzrokiem, spojrzałam na Brutusa i Enobarię.
Oni niczego nie wiedzą, więc wszystko spada na mnie. Muszę
wybić mu to z głowy.
~~~
Kiedy skończyła się transmisja i Brutus do końca się
upił, skierowałam się z Noel’em do
sypialń.
-Ta dziewczyna z Dwunastki brzydko wyszła i pewnie nie
spodobała się ludziom.- mówię
-Taa….- odpowiada kierując się do pokoju.- Dobranoc.
-Czekaj!- warczę na niego i od razu przed nim staję
-Czego?!
-Wybij sobie z głowy tę durną Jasmin! Rozumiem jakbyś
mieszkał z nią w jednym Dystrykcie, ale gościu! Ty i ona jesteście na
Igrzyskach Śmierci! ŚMIERCI! Rozumiesz?!
-Od kiedy to się przejmujesz?- prycha na mnie i kieruje się
do pokoju.- Pilnuj swojego nosa.- mówi na odchodnym.
Zdenerwowana kieruję się do pokoju. Upomniałam go, ale jak ona zginie to on
będzie płakał, nie ja! Zobaczymy, może to ja dostanę ten zaszczyt odebrania jej
życia?
Gdy wchodzę do pokoju od razu zdejmuję ubranie i dostaje
nowe- od cudownej szafy. Po przebraniu kładę się do łóżka i zasypiam.
~~~
Budzę się rano i zauważam zmianę w moim pokoju. Ktoś
przyniósł mi ubranie.
No tak, dzisiaj szkolenie. Wstaję , ubieram się, czeszę i
spoglądam w lustro.
Mam na sobie szarą, sterczącą koszulkę z numerem 2. Spodnie są w kolorze ciemnozielonym- również są trochę za duże. Organizatorzy by się chociaż postarali do dopasowania ubrań! Jestem chuda jak trup...
Wychodzę z pokoju i idę na śniadanie. Przy stole zauważam
tylko Brutusa i Enobarię. Współczuję mentorowi, z powodu straszliwego kaca.
Siadam jak najdalej od nich i jem ile wlezie. Jajecznica,
jajka, pomidory , dwie bułki i sok pomarańczowy znika po pół godzinie.
Nasycona kieruję się do windy, którą zjeżdżam na sam dół,
gdzie znajduje się sala treningowa.
Część trybutów już tam jest. Po chwili windą przyjeżdża
reszta, w tym Noel.
Stajemy w okręgu , ponieważ przyszła do nas kobieta o
imieniu Atala, tłumacząc nam co nam wolno, a czego nie.
Możemy się swobodnie przemieszczać po całej sali i używać wszystkiego, czego
możemy. Nie wolno nam wdawać się w bójkę z innymi trybutami, ponieważ od tego
są specjalnie wyszkoleni asystenci.
Atala kończy przemówienie, więc podchodzę do dziewczyny i chłopaka z
Dziewiątki.
-Wy jesteście Bell i Tridox?
-Tak, a ty jesteś Sophia…?- pyta się zadowolona Bella.
-Tak.- uśmiecham się.
Po chwili dołącza do nas jeszcze Johnatan z dystryktu siódmego i idziemy do przedziału z najgroźniejszymi broniami.
Podchodzę do działu z kuszami i spotykam tam dziewczynę z
piątego dystryktu, prawdopodobnie Zoe.
-Używasz tego?- pytam się i spoglądam na srebrną kuszę.
Cudeńko.
-Nie, możesz sobie wziąć.
Od razu zabieram się do pracy i strzelam w ruszające się
punkty. Szło mi całkiem nieźle, lecz czasami nie mogłam trafić. Zoe zawsze
trafiała.
Następnie idę do działu z bronią srebrną i zauważam tam
Beatris z mieczem. Cholera, dobra jest.
-Podasz mi ten miecz?.- krzyczy dziewczyna z Jedynki i
rzucam jej wyznaczony miecz. Teraz walczy dwoma.
-Dzięki! -krzyczy.
Od razu się zniechęciłam walczyć mieczem, więc poszłam postrzelać z łuku.
Przy wspominanym dziale rozpoczęła się przepychanka między
Giną, Braianem z Szóstki , a Tridoxem.
W końcu Braian dostał w twarz. Zdziwiło mnie to ,że nie od
Tridoxa, a od Giny.
-A teraz mi stąd…!(wole nie pisać co powiedziała Gina).-
krzyknęła trybutka
Dziewczyna, niewzruszona tym co się wydarzyło, poszła dalej
strzelać z łuku. Tridox poszedł porzucać nożem.
-Co się wydarzyło?- pytam się Giny, która zaczęła strzelać
do różnych, ruchomych kaczek.
- Chłopak z Dziewiątki zabrał mi strzały i zaczęła się
przepychanka. – mówi trybutka, nadal strzelając i zawszę trafiając.- Potem
przyszedł Braian, który chciał mi pomóc, lecz umiem poradzić sobie sama i
dostał w twarz.
Idę dalej, bo boję się tych wszystkich dziwaków.
W sumie , należało mu się, Gina potrafi sobie sama poradzić.
Będę musiała ją szybko wyeliminować.
Widzę Jasmin. Jak ja jej nienawidzę. Chwali się jak umie
‘’świetnie’’ rzucać oszczepem
Po treningu , wszyscy idziemy na lunch, do jadalni mieszczącej
się przy sali treningowej. Przy jedzeni
siadam obok moich sojuszników- Belli, Tridoxa i Johnatana.
Po posiłku wracamy do sali i trenujemy do wieczora.
Następnie wracamy do swoich apartamentów i idziemy spać.
~~~
I oto jest! Najgorszy rozdział jaki w życiu stworzyłam xP
Wiem , wiem , że zawodowcy nie zawierzają sprzymierza z ''rolnikami'', lecz chciałam być orginalna!
(Tak naprawdę to nie prawda. Znajomi (którzy wiedzą , że pisze) powiedzieli mi , że chcą być tymi dystryktami i ,żebym była z nimi w sojuszu xD)
[Tak naprawdę to nadal was okłamuję, tutejszych 12 trybutów to moi znajomi xDD]
A i jeszcze. Dziękuję Christinie , za napisanie mi porad w sprawie moich rozdziałów! To strasznie pomaga! <3
-Slendy