1 wrz 2013

Rozdział 13

Rozdział 13
Bella
Upadam na bok, omijając zielony, śliski ogon.
Spoglądam na mojego zamachowca. Jest nim stwór zwany Lamią, pół kobietą, pół wężem. Jest znana z tego , że … zjada dzieci.
Potwór przybiera pełną postać kobiety i zaczyna do mnie powoli podchodzić.
-Chodź do mnie…- syknęła. Gdy idzie, jej zielona, łuskowata sukienka wije się we wszystkie strony.- Nic ci nie zrobię…
Szybko chwytam za miecz i wstaje. W dłoni Lamii znikąd pojawia się szmaragdowy sztylet. – Chodź…- mówi i atakuje  mnie mieczem, w ostatniej chwili schylam się, jednak tracę połowę moich szkarłatnych włosów. Cofam się do tyłu kiedy Lamia wrzeszczy i zmienia się w swoją dawną postać.  Skacze na mnie i  zaczyna dusić.
- Nie bój się…- znowu mówi  swoim spokojnym, syczącym głosem.- Nic. Ci. Nie. Zrobię.- za każdym słowem co bardziej przyciska dłonie do mojej szyi.  Dobieram miecz i przesuwam go do samego brzucha Lamii. Wbijam go. Stwór patrzy na mnie z szeroko otwartymi oczami i chrząka.
-Miło cię było poznać.-oznajmiam  i przebijam do końca jej wnętrzności. Ostatnia rzecz jaką robi, to poplucie mnie krwią. Zrzucam ją z siebie i wstaję. Zaczęło powoli zachodzić słońce.
Podchodzę do pomnika i siadam. Jestem zmęczona, lecz muszę szybko nabrać sił, bo nie wiadomo co na mnie naślą organizatorzy. 
W końcu wstaję i idę w stronę schodów.
Nareszcie przyniosę chwałę swojemu Dystryktowi.
~~~
Zoe
Stoję nad martwym ciele dziewczyny z Jedenastki.
To nie ja ją zabiłam. Prawdopodobnie były to jakieś zmiechy.
Sięgam do jej plecaka i wyjmuje jedynie zapałki. W połowie zużyte.
Powoli zachodzi słońce. Nie chcę umierać.
Przysiadam pod drzewem i podkulam nogi. Co raz bardziej uświadamiam sobie, że jestem potworem…
Nie mam jedzenia, nie mam picia. Długo nie pożyje. Muszę w końcu znaleźć Bellę i … zabić ją.
Oszaleje zaraz.
Podnoszę się  i kieruję się do Rogu Obfitości. Po kilkunastu minutach spotykam marmurowe schody. Słyszę ciche odgłosy szurania. Szykuję bełt , by strzelić z kuszy i  miecz Lary.
Wchodzę skulona po schodach, stopień po stopniu.  Jestem już przy samym końcu.  Powoli podnoszę głowę.
Nóż leci w moją stronę, padam na ziemię.  Trafił mnie w czoło, z którego powoli cieknie czerwony płyn.
Teraz.
Łapię kuszę w dłoń. Wstaję i biegnę.  Bella trzyma miecz i szarżuje wprost na mnie. Oddaje strzał, który trafia dziewczynę w żebro. Zgina się, wyrywa strzałę i wraca do tej samej czynności co przedtem.
Rzucam kuszę na bok i sięgam po miecz.  Bella ciska we mnie ostrym końcem, lecz odskakuję na bok. Teraz to ja atakuję, lecz dziewczynie udaje się obronić. Stal uderza o stal.
Pisnęła, gdy upadła. Czołga się po swój miecz i następnie to ja leżę na ziemi. Dziewczyna patrzy na mnie z uśmiechem.
-Więc to ja wygram.- szepcze i uśmiecha się do nieba.
To już koniec, zginę. Dlaczego wyrzuciłam ta durną kuszę?! ZARAZ, kusza! Teraz dopiero zauważam, że leży niedaleko mnie. Jeżeli uda mi się chodź trochę posunąć.
Udało się, dotykam już ją. Została mi jedyna strzała.  Bella nadal szczerzy się do nieba jak głupia i cicho chichoczę.
Naładowuję broń.
Bella spogląda na mnie, gdy wymierzam w nią kuszą. Zamachuje się, lecz naciskam spust. Dziewiątka pada na ziemię.
HUK!
Wstaję, patrząc w przestrzeń i podchodzę do pomniku. Siadam.
-Panie i panowie! Oto zwyciężczyni Siedemdziesiątych Szóstych Głosowych Igrzysk, Zoe Clark z Dystryktu Piątego!
To nie ja ją zabiłam…
To nie ja ich zabiłam…
To nie ja jestem morderczynią…
Nie słyszę już własnych myśli, ponieważ z megafonu rozbrzmiewają na żywo ryk tłumu, którzy stoją przed telewizorami.

Nad moją głową pojawia się poduszkowiec, który następnie zabiera mnie z areny – głównego punktu moich nowych nocnych koszmarów…
~~~ 
To jest już koniec, nie ma już nic. 
Jesteśmy woln...MARTWI, możemy iść (? xD)

A więc tak się kończy moja durna opowieść. Dziękuje za prawie 1,700 wyświetleń. LUDZIE! JESTEŚCIE WSPANIALI!
Chciałabym również podziękować Lily Nimrodel A. i Christinie za każdą pomoc i komentarze. 
To było strasznie miłe :)

~~~
Myślę nad Epilogiem, napisać?
Jak będziecie chcieli, to ... cóż, poczekacie trochę.
Po pierwsze: kochana szkoła.
Może, teraz w tym moim wieku ( wolę nie pisać ile mam lat...) jest dość łatwa, lecz będę miała straaaaaasznie dużo dodatkowych zajęć, więc chyba nie muszę się dalej tłumaczyć.
Po drugie: dostęp do komputera.
Otóż, miałam , powiedzmy ''mały'' problem z  laptopem...
Zepsuł się. Ten rozdział i trzy z MOJEGO DRUGIEGO BLOGA , które napisałam z wyprzedzeniem znikły, przepadły, nie ma ich. Dzisiaj w nocy pisałam rozdział ;_;
Jestem załamana ;_;
A do tego moja rodzinka nic nie wie o mojej ''twórczości'' i mam zamiar to dalej utrzymywać w sekrecie.
Najgorsze jest to, że siedzę teraz na komputerze stacjonarnym, a monitor mam dokładnie naprzeciw drzwi!

Więc pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje za wszystkie komentarze , wyświetlenia i obserwacje!
Slendy ;)

6 komentarzy:

  1. dlaczego tak późno odkryłam Twojego bloga, epilog ;_; ale oczywiście, pisz :d

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę uwierzyć, że to już koniec... jakoś... smutno mi się zrobiło :< och, ciągle miałam nadzieję, że jednak wygra Bella. Już myślałam, że Zoe zanim wsiądzie do poduszkowca, popełni samobójstwo... tak, wiem, uśmierciłabym wszystkich, gdybym mogła, w każdym opowiadaniu xD
    Oooo ^ ^ dziękuję za podziękowanie :D i to ja dziękuję Ci za to, że napisałaś tego bloga. Arena i ostatnie rozdziały były mistrzostwem c:
    Pisz, pisz, pisz! :D
    Hahahahah xD u mnie też nikt nie wie :p chyba siostra się domyśla, ale nie będzie jej teraz, bo wyjeżdża na studia xp
    Pozdrawiam i życzę... ciągle życzę weny i wszystkiego co najlepsze! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie dziękuje! <3
      Nie wiem czemu mam już pomysł na kolejny blog, więc jak skończę pisać epilog zacznę nowe opowiadanie!
      Teraz tylko czekać na kolejny rozdział u ciebie
      Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuje
      Slendy

      Usuń
    2. O! Mój brat też na studia ^-^
      Więc będę miała więcej czasu na pisanie ;3

      Usuń