16 kwi 2013

Rozdział 3


Rozdział 3
Budzę się rano. Idę do łazienki i myję się. Z szafy wyjmuję bluzkę ,kremowy sweter i jasne spodnie.  Ubieram się i następnie wychodzę z przedziału, kierując się na śniadanie. Przy stole zauważam tylko Enobarię.
-Cześć- mówię
-Hej.
 Bez słowa siadam koło niej i nakładam sobie jajecznicę i próbuję niebieskich winogron.
-Czemu się  zgłosiłaś?- pyta się patrząc w talerz.
-Ponieważ od zawsze chciałam pojechać do Kapitolu i nie umrzeć z głodu w jakimś dystrykcie.- odpowiadam po chwili namysłu.
Enobaria nic nie odpowiadała, więc  napiłam się soku.
-Ty wiesz , że zginiesz prawda?.- odpowiada odwracając się do mnie
Zachłysnęłam się.
Co ona mi opowiada?! Przecież jest moją mentorką! Powinna mi pomagać , a nie od razu napisać w swoim notesie:
Sophia Greengrass -  - trup. : kolejna w tym roku.
-Co…
-Witam drogie panie!- powiedział Brutus, poklepując mnie raz w plecy. Enobaria od razu się uśmiecha do Brutusa i staje się ożywiona..- o czym tak plotkowałyście?
Enobaria od razu pochmurnieje.
- Dyskutowałyśmy o arenie.- odpowiadam. Brązowe, podkreślone kredką oczy spojrzały na mnie. Mentorka lekko się do mnie uśmiechnęła i napiła się kawy.
-Na pewno w tym roku zrobią jakąś zimowy biom.- myśli Brutus i siada koło Enobarii- Ale cóż, można tylko zgadywać. Ciasta?
~~~
Zanim przyszedł Noel, zdążyłam już się najeść. Więc poszłam usiąść na kanapie i rozmyślać . Czy dobrze zrobiłam, zgłaszając się na Igrzyska? W końcu mogę zginąć. Mogę zostać zestrzelona z łuku, ktoś inny może rzucić we mnie oszczepem. Albo mogę sama zginąć- z przemarznięcia, z głodu.  Mam jednak nadzieje, że nie będę czyimś obiadem.
-Sophia, choć tu na chwilę.- mówi Enobaria.- musimy coś z wami omówić.
Podchodzę do stołu i siadam przy Noel’u.
-Już wiemy w czym jesteście dobrzy, ale jest jeszcze coś nad czymś musicie popracować.- mówi Enobaria
Spoglądam na nią pytająco.
-Bardzo ważna jest sztuka przetrwania.- dokańcza Brutus.- Musicie nauczyć się jak rozpalać ognisko, zakładać pułapki, jak rozróżniać trujące rośliny i zawiązywanie węzłów.
-Trochę tego jest.-  wtrąca się Noel.
-Co do taktyki,- kontynuuje mentorka.- czego kolwiek byśmy nie powiedzieli, musicie uczestniczyć w rzezi przy Rogu Obfitości. Zawrzyjcie sojusze, a jeżeli ktoś się nie zgodzi wyeliminujcie tą  osobę jak najszybciej, bo jeżeli zostanie mało osób to może stwarzać problemy.  Pamiętajcie, że zapasy kiedyś się kończą i musicie się nauczyć…
-Kapitol !-krzyczy Noel i podchodzi do okna
-… polować.- dokańcza lekko zdenerwowana Enobaria.
Za oknem rozprze ściera się wspaniały widok futurystycznych i wysokich budynków. Po chwili wszystko  znika bo wjeżdżamy do ciemnego tunelu w którym pociąg staje.  Następnie ujrzeliśmy pełno dziwnie ubranych ludzi, machających do nas i wiwatujący na naszą cześć , ale zostaliśmy przeprowadzeni przez motłoch pod eskortą mentorów i Strażników Pokoju. Jednak musieliśmy czekać na Brutusa, który zaczął machać do żeńskiej części Kapitolu. Kiedy  skończył weszliśmy do samochodu, który ma zamiar zawieść nas do Centrum Odnowy.
Patrzę się przez chwilę z odrazą na Brutusa, jednak on mnie zauważa.
-No co? Pomagam wam szukać sponsorów, wredne hieny.- mówi, ze śmiechem mentor.- potem będziecie płakać, że nic nie dostajecie na arenie! Miejcie nadzieje, że któraś z nich jest bogata.
Dalej siedzieliśmy w ciszy, aż dojechaliśmy.
Zostaje przekazana w ręce mojej ekipie przygotowawczej- Harllem, Tunies i Mellissa. Kąpią mnie w różnych olejkach, nacierają balsamami , a potem obnażają mnie ze wszystkich włosów na rękach, nogach i wyskubują brwi.
Później zakładają na mnie niebieskawy szlafrok i prowadzą do niewielkiego , oświetlonego lampą pokoju. Odchodząc mówią , że mam czekać na moją stylistkę.
W końcu w drzwiach pokoju staje młoda kobieta w szaro –niebieskiej sukni, sięgającej do ud. Ma skąp likowaną siwo-złotą fryzurę. Nie jest mocno umalowana, ma tylko róż na policzkach i lekki purpurowy cień na oczach.
-Witaj Sophio.- mówi moja stylistka.- Mam na imię Mazjia i jestem twoją stylistką. Moim zadaniem jest zadbanie o twój wizerunek w Głodowych Igrzyskach. Usiądź ,proszę.
Prostuję  plecy, gdy Mazjia czesze mi włosy i maluje. Nie mam przed sobą lustra, więc nie wiem jak wyglądam. Wiem tylko, że nałożyła mi mocno szarawy cień do oczu, nałożyła mi tusz na rzęsy, pomalowała usta na krwisty kolor i upięła mi wysoko włosy, które zostały przerobione na loki. Następnie kobieta podchodzi  do niskiego stolika i bierze pokrowiec  z ubraniem na paradę trybutów, które założę. Czuję jak zakłada na mnie jakąś dość ciężką i krótką sukienkę i koturny. Stylistka prowadzi mnie do dużego lustra, kiedy zobaczyłam tam siebie, nie mogłam uwierzyć, że to ja.
Z tyłu , włosy miałam upięte, a reszta opadała na moje ramiona. Mój makijaż był doskonały, a strój bezcenny. Szarawa sukienka, która ma przypominać zbroję idealnie na mnie leżała. Buty do kompletu były bardziej ciemnie niż sukienka, ale i tak mi się podobały. Wyglądałam jak wojowniczka.
Na dodatek Mazjia nakłada na głowę hełm, również w odcieniach szarości.
Następnie kobieta prowadzi mnie na dolną poziom Centra Odnowy. Na dole zauważam Noel’a ze swoim stylistą i naszych mentorów. Chłopak wyglądał tak jak ja. Podobało mi się, że chcą z nas zrobić groźnych trybutów. Enobaria prowadzi nas do rydwanu i ustawia.
-Pamiętajcie.- mówi- macie wyglądać groźnie.
Rozlega się muzyka rozpoczynająca paradę. Grzmi w całym Kapitolu. Potężne wrota otwierają się i pokazują  majestatyczne ulice, które na brzegach posiadały trybuny, wypełnione ludźmi. Przejazd ma się skończyć na rynku i ma trwać 20 minut. Następnie spotkamy tam prezydenta , który nas powita.
Rydwan z trybutami z Jedynki rusza. Biorę głęboki wdech i robię groźną minę, patrząc się w przestrzeń. Da to dobry efekt, okazujący to , że ludzie nie są dla mnie ważni. Ważna jestem tylko ja. Bo wtedy czuję się jakbym już wygrała.
Wyjeżdżamy na ulicę. Ludzie krzyczą i pokazują nas palcami. Przez chwilę widzę nas na telebimie. Wyglądamy jak prawdziwi wojownicy.  Jedziemy po ulicach Kapitolu. Wkrótce ostatni rydwan wyjechał. Na ekranie widzę Jasmin i jakiegoś chłopaka, którzy stoją w ogniu. Jak zwykle. Po Siedemdziesiątych Czwartych Głodowych Igrzyskach, styliści z Dwunastki zwykle ozdabiają trybutów ogniem. Jak na razie Kapitolowi to się nie znudziło. Jak na razie.
W końcu dojeżdżamy na plac, gdzie rydwany stają. Tłum wiwatuje ,a Prezydent Snow ucisza swój lud.
-Witamy was trybuci na Siedemdziesiątych Szóstych Głodowych Igrzyskach. Cenimy waszą odwagę i honor.
Prezydent jeszcze długo przemawiał, aż skończył. Zrobiliśmy jeszcze jedno okrążenie wokół placu i pojechaliśmy do Ośrodka Szkoleniowego- naszego nowego domu.
Od razu  otaczają nas ekipy przygotowawcze, ale ja ich nie słucham. Spoglądam na resztę trybutów.
Dziewczyna z Jedynki była przebrana za mitologiczną boginię. Rebecca z Dystryktu Czwartego miała na sobie tylko niebieskawy kostium i błękitną ,prześwitującą narzutę. Na rękach i stopach ‘’rosły’’ namalowane glony. Dziewczyna z Piątki miała szarobiałą , sterczącą sukienkę z której wisiały kable. Dystrykt Szósty był ubrany w różno kolorowe stroje, na pewno przykuły uwagę. Johnatan i Kate mieli na sobie koszulę w kratę i długie, brązowe spodnie. Przypominali drzewa. Bella miała na sobie suknię ze zboża, a Tridox tylko jakieś majtki, pewnie też obłożone jakimś owsem. Dziewczyna z Dziesiątki- Lara, była przebrana za byka. Miała na sobie karmelowy, skórzany gorset , czerwoną pelerynę i brązowy pasek i buty. Na głowie miała bycze rogi. Jasmin chyba nie muszę opisywać, ale wolę wspomnieć , że Noel ciągle się nią gapi!

~~~  
Nikt nie komentuje ;_;

                                                                            -Slendy